Kubły na śmieci w naszych domach są regularnie wypełniane przedmiotami, które zgodnie z ustawą uznawane są za odpady niebezpieczne. Wyrzucamy baterie, akumulatory przeterminowane leki, farby, lakiery, rozpuszczalniki. W naszych śmieciach można znaleźć środki owadobójcze i dezynfekcyjne. Większość z nas zapewne słyszała, że takie odpady zawierają metale ciężkie oraz toksyczne substancje chemiczne, które mogą być powodem poważnych skażeń środowiska naturalnego. Pomimo tego niewiele sobie z tego robimy.
Odbiór odpadów niebezpiecznych, ich magazynowanie i utylizacja zazwyczaj są prowadzone przez odpowiednie podmioty gospodarcze, które posiadają stosowne zezwolenia na prowadzenie takiej działalności. Gminy organizują punkty zbiórki odpadów niebezpiecznych i nieodpłatnie przyjmują je od osób fizycznych, które są ich mieszkańcami. Problem polega na tym, że do takiego punktu trzeba dotrzeć. Wcześniej należy dowiedzieć się o jego lokalizacji i godzinach otwarcia. W sumie trzeba wykazać się inicjatywą i trochę z siebie dać, a kosz na śmieci zazwyczaj jest pod ręką.
Szansa, że akcje informacyjne, zachęty i napomnienia zmienią nawyki większości z nas jest znikoma. Część ludzi stara się właściwie obchodzić z odpadami niebezpiecznymi, wytwarzanymi w gospodarstwach domowych. Pozostałej części takie działania muszą się opłacać. Jeżeli w wyniku nowej ustawy śmieciowej znacznie podnosi się opłaty za wywóz odpadków, to warto wypracować model finansowych upustów, który będzie premiował odpowiedzialnych mieszkańców. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w przetargach na wywóz śmieci preferować firmy, które zorganizują łatwą zbiórkę i odbiór odpadów niebezpiecznych.