Każdemu zdarzyło się złapać gumę. Gwoździe, śruby, drewniane drzazgi dziurawią ogumienie, zwłaszcza podczas jesiennych słot i wiosennych roztopów. Najechanie na leżący płasko na twardym asfalcie wkręt wcale nie musi oznaczać kłopotów. Na rozmiękłej od wilgoci, polnej drodze znacznie rośnie ryzyko uszkodzenia opony. Nie wszyscy potrafimy zachować się właściwie po odkryciu usterki. Przede wszystkim nie należy od razu wyrywać przedmiotu z opony. Zaczopowany przedmiot może nam pozwolić na wolny i spokojny dojazd do najbliższego warsztatu wulkanizacyjnego.
Wiele osób wozi w samochodach zestawy pomocowe, które umożliwiają naprawianie opon bez konieczności zdejmowania kół. Warto pamiętać, że tego typu uszczelniacze nie naprawiają opony, ale jedynie umożliwiają dojazd do stacji serwisowej. Dłuższa jazda na oponie uszczelnionej w taki sposób może być bardzo niebezpieczna. Kiedy zakładamy klasyczne koło dojazdowe i ruszamy do warsztatu, to powinniśmy starannie zabezpieczyć przewożone koło. Wrzucenie koła do auta bez przymocowania go może się skończyć tragicznie.
Specjaliści z niemieckiego ADAC badali zagadnienie luźno przewożonych kół i opon. Testy wykazały, że przy kolizji samochodu jadącego z przepisową prędkością 50 kilometrów na godzinę, niezabezpieczone koła, ważące około 15 kilogramów uderzają w pasażerów z siłą 375 kilogramów. Warto o tym pamiętać i starannie zabezpieczyć zdjęte koło. Takie zachowania powinniśmy sobie wpoić. Kiedy łapiemy gumę, to najczęściej wywraca się nam porządek dnia, a naprawienie opon staje się priorytetem. Zaczynamy się spieszyć i często bagatelizujemy podstawowe zalecenia fachowców.